Tytuł: ,,Wióry,,
Autor: Krystyna Kofta
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 252
Ocena: 4/6Po raz kolejny udało mi się upolować prawdziwego smaczka. Tę książkę znalazłam przez przypadek w koszu z przecenami. Kosztowała dokładnie 5zł. Nie zmylmy się jednak ceną.Opowiedziana w niej treść, jest warta wiele więcej. Ta powieść, jest bowiem, widokówką z dzieciństwa. Czarno białym zdjęciem.Znalezionym na strychu pudełkiem z skarbami lub dawno nie używaną skakanką.
Za zwyczaj nie wklejam not wydawniczych, ale ta jest kwintesencją tej historii, więc nie będę kombinować.
,,Szprycha i Pająk dorastają na poznańskim podwórku w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych. Dni wypełniają im niekończące się zabawy, jednak obserwując codzienne życie mieszkańców kamienicy, dzieci dostrzegają więcej, niżby się mogło wydawać. Znają mężczyzn w czarnych "flakach", pojawiających się na podwórku, wiedzą, że Czechosłowacja, w której przebywa Inżynier, to tak naprawdę gęsto zaludniona cela jednego z poznańskich aresztów. Wiedzą, że istnieją ONI, od których w tajemniczy sposób zależy los dorosłych.
Śmierć Stalina budzi nadzieję. Wracają od dawna niewidziani sąsiedzi, a kilka lat później na podwórko przy ulicy Asnyka dobiegną odgłosy skandującego tłumu i wystrzałów. Tymczasem między młodymi bohaterami rodzi się prawdziwe, choć subtelnie okazywane uczucie. Dziecięcy Bóg jest stale obecny pod postacią oka Trójcy Świętej narysowanego na bruku. To pokolenie będzie brało udział w solidarnościowym zrywie. ,,
Śmierć Stalina budzi nadzieję. Wracają od dawna niewidziani sąsiedzi, a kilka lat później na podwórko przy ulicy Asnyka dobiegną odgłosy skandującego tłumu i wystrzałów. Tymczasem między młodymi bohaterami rodzi się prawdziwe, choć subtelnie okazywane uczucie. Dziecięcy Bóg jest stale obecny pod postacią oka Trójcy Świętej narysowanego na bruku. To pokolenie będzie brało udział w solidarnościowym zrywie. ,,
Ta historia jest prosta, autentyczna i za razem urzekająca. Czuć w niej,odrysowane przez panią Koftę,obrazy zapamiętane z dzieciństwa. Język nie jest wymuskany. Momentami bardzo potoczny, ale w końcu to opowieść o zwykłych ludziach zaplątanych w proces historyczny. Nie znajdziemy tu wysublimowanych kreacji bohaterów. Nie zagłębimy się w ich przemyślenia. Zyskamy jednak znacznie więcej. Przez parę godzin znajdziemy się na prawdziwym, szarym komunistycznym podwórku. Wsłuchamy się w odgłosy kamienic. Poczujemy na swojej skórze unoszący się w powietrzu kurz. Przez szparę w drzwiach podsłuchamy wypowiadane szeptem półsłówka.
Polecam osobą, które od dawna szukają w prozie pełnokrwistych bohaterów i pisanych prosto z serca historii.
No i oczywiście każdemu, kto ma ochotę, choć na chwilę przenieść się w okres dzieciństwa.
Ta książka sprawiła, że znów poczułam zapach karmelizowanych jabłek i pieczonych pierniczków :)ps. Panią Koftę natomiast mam zamiar poznać lepiej. Macie może jakieś doświadczenia z jej proza ?