Ostatnio mało sypiam. Wolę czytać książki. Wbrew pozorom nie chodzi tu wcale o tematykę, gdyż o wiele istotniejszy jest sam fakt wykonywania czynności. Chociaż z drugiej strony ,tak jak w życiu, unikam monotematyczności i staram urozmaicać mój czytadło spis. Jednego dnia sięgam po nowele, a następnego czekam z wypiekami na rozwiązanie kryminalnej zagadki stulecia. Lubię w książkach zniszczone okładki pożółkłe kartki i zapach przesycony ludzkim dotykiem. Są jednym z tych kochanków ,którym nie odmawiam pójścia do lóżka. Cytując ,,książka jest niczym ogród, który można włożyć do kieszeni'', a ja uwielbiam mieć przy sobie kwiaty bez różnicy na porę roku. Teraz taki czas, że czytam i pachnę.

wtorek, 18 stycznia 2011

Losy brudnej milosci, czyli ,,Lolita,, Vladimira Nabokova

,,Na imię miała Lo,po prostu Lo, z samego rana, i metr czterdzieści siedem w jednej skarpetce. W spodniach była Lolą, W szkole - Dolly. W rubrykach- Dolores. Lecz w moich ramionach zawsze była Lolitą.,,

Sam początek mimo skandalicznej  tematyki, zachęcił mnie niesamowicie.Wiedziałam, że będzie to dla mnie nie lada przeżycie literackie.Nie zawiodłam się ani przez chwile . Książka stworzona jest z ogromnym pietyzmem.Autor ukazuje nam swój kunszt pisarski od pierwszej do ostatniej strony. Zresztą, w dodatku,, Vladimir Nabokov o książce Lolita,, sam podkreśla: ,,Utwór prozatorski istnieje dla mnie tylko o tyle, o ile daje mi coś, co bez ogródek nazwę rozkoszą estetyczna,czyli poczucie, że zdołałem jakoś, którędyś nawiązać łączność z odmiennymi stanami bytu, w których sztuka(ciekawość,czułość,dobroć,ekstaza) stanowi normę. Niewiele jest takich książek.Cala reszta to albo aktualna tandeta, albo tak zwana Literatura Idei, czyli w wielu wypadkach tandeta podana w formie ogromnych kloców z gipsu...,,
Mistrzowskie połączenie prozy z literackimi metaforami zachwyca. Dzieki temu, ta prosta pozornie fabula staje się niezwykła.Obawiałam, się jedynie scen erotycznych.Wiedziałam,ze jeśli odbiorę je jako bardzo wulgarne odłożę książkę i o niej zapomnę.Nie miałam jednak ku temu powodu. Większość scen zahacza , a nie odsłania.Spotykamy się, ze estetycznie zasłoniętymi firanami sypialni. Minimalizm i wyczucie stylu nie budzi wiec, mimo wszystko odrazy i wstrętu.
Zamysł narratora bezpośredniego, będącego głównym bohaterem, pomaga nam głębiej wniknąć w psychikę Humberta.Wydarzenia są często nie chronologiczne, niespójne. Bezbłędnie naciągnięte umysłem szaleńca. Dzieki takiej konstrukcji, nie odbieramy Humberta jedynie jako wykolejonego pederastę. Czujemy wręcz współczucie do jego chorej namiętności, która niszczy go każdego dnia. Dostrzegamy tragizm, który pogłębia się z każdą jego decyzja.
,,Miłość,,  opisana na kartach tej powieści jest wyklęta. Na kartach historii jest to jednak zjawisko dość powszechne. W średniowiecznej Europie 12 letnie dziewczynki wychodziły za mąż(oczywiście związane to było bezpośrednio z krotka żywotnością) i współżyły z mężczyznami. Autor uświadamia nam, ze te zjawisko istnieje i istniało,tak jak homoseksualizm czy aborcja. Po przeczytaniu tej książki, nie zmieniłam zdania jeśli chodzi o wykorzystywanie osób młodocianych.Oburza mnie to kategorycznie i nie przestanie nigdy. Zresztą, celem tej powieści nie było umoralnianie lub zgarszanie. Rzadko bowiem, mamy do czynienia z postaciami stu procentowo złymi lub dobrymi.Humber kochał Lolitę zapewne, ale miłością wykolejona, szaleńczą i brudna.Dlatego zakończę przemyślenia tym oto cytatem:

,, Kochałem Cie. Bylem dziesięcionogim potworem, ale cie kochałem. Bylem nędzny,nikczemny, brutalny i co tam jeszcze. Zdarzały się chwile, kiedy wiedziałem co czujesz, i piekielnie mnie to bolało, maleńka. Mała Lolito, dzielna Dolly Schiller,,



Od razu ostrzegam to nie jest książką na jeden wieczór. W nią trzeba wejść i przeżuć każde słowo. Jeśli jednak wam się to uda, nie będziecie zawiedzeni. I nie zmuszajcie się do niej na sile, czasami na pewne książki trzeba poczekać.

niedziela, 2 stycznia 2011

Diabelsko dobra książka. Klasyk literatury rosyjskiej ,,Mistrz i Małgorzata,,


  ,,Mistrz i Małgorzata,, jest niezaprzeczalnie jedną z najpopularniejszych książek świata. Michał Bułhakow pracował nad nią przez całe życie, od roku 1928-1940.W 1930r.  pisarz zniszczył pierwszą redakcję powieści, wrzucając ją do pieca( podobnie postępuje z swoją książką o Poncjuszu Piłacie  Mistrz).Zresztą dostrzec możemy, więcej wątków biograficznych. Z początkiem lat 50 Bułhakow został zakwaterowany w lokalu nr 50 w kamienicy przy ul. Bolszoj Sadowoj 10. Od razu kojarzymy to z mieszkaniem numer 50, które jest jednym z miejsc akcji utworu.
   Sklasyfikowanie tej książki do jakiegokolwiek gatunku byłoby ogromnym błędem. Pojawiająca się problematyka ma za  szeroki zakres.Występują tu wątki polityczne, filozoficzne, religijne, miłośne. Spakowanie tej różnorodności do jednej sprecyzowanej walizki jest niemożliwe.
Akcja powieści rozgrywa się podczas obchodów prawosławnego Wielkiego Tygodnia(zaczyna się w Wielką Środę i trwa do Wielkiego Piątku).Zresztą czas nie jest tu najważniejszy.Autor zręcznie nim manipuluję. Wszystko jest możliwe. Północ może trwać godzinę, a bieg historii przeplata się z teraźniejszościom. Jedynym z istotniejszych miejsc akcji jest natomiast współczesna autorowi Moskwa. Ukazana jest jako miejsce przygnębiające,szare,brzydkie.Jej obraz przypomina nam krajobraz wręcz piekielny.Zresztą pogoda także nawiązuje do ukropów panujących w krainach wiecznych męczarni. Parno,nie ma czym oddychać, dookoła prażące słońce. Występuję tu także nawiązanie do totalitaryzmu. Zostajemy delikatnie wprowadzani w świat tego ustrojowego absurdu( ateizacja, donosicielstwo, ). Obywatele Moskwy są ludźmi przekupnymi. Nie przyświecają im żadne górnolotne ideały. Ludzi wartościowych, mogących zmienić kraj (Mistrz, Iwan Bezdomny) umieszczają w zakładach psychiatrycznych. Rzeczywistość tylko z pozoru wydaje nam się nie realna, bowiem ówczesna Moskwa jest miastem niedorzecznym . Na tak zepsutym tle szatan wydaje nam się postacią autentycznie ludzką, człowiek natomiast staje się diabelski. Motyw diabła kontrastuje w wcześniej poznanym przez nas w literaturze. Jego charakterystyka jest na tyle ciekawa, że chociażby dla niej trzeba przeczytać tę książkę. Każda jednak postać ma tu swoją specyfikę. Indywidualną, przejrzystą zjawiskowość. Na łamach tej powieści wszystko jest możliwe. Szatan ukazuje bohaterom ich ułomności, pozwala im zmienić swoje karykaturalne przywary.Staje się ,, mesjaszem,,.
       Mistrz i Małgorzata są bohaterami, których poznajemy z małym opóźnieniem, bo dopiero w drugiej części. Uczucie, które ich łączy(szczególnie silne ze strony kobiety) jest przedstawione nietuzinkowo. Popycha bohaterów do wielu tragicznych sytuacji. Jednak ich obopólna miłość sprawia, że nie ponoszą żadnych konsekwencji swoich czynów.
   W tej książce aż się roi od motywów,które każdy z nas powinien zinterpretować indywidualnie. Przyjrzeć się im pod mikroskopem, bo tu każde słowo jest cenne. Po jednokrotnym przeczytaniu ma się uczucie całkowitego niedoczytania. Wydaje się, że zrozumieliśmy jedynie fragment.Nie jest to na pewno prosta, mało wymagająca lektura. Trzeba do niej wracać, przeglądać, wsłuchiwać się w szelest kartek. Jeszcze nigdy, nie spotkałam się z tak ogromną rozbieżnością tematyczną w jednym utworze. Świat fantazji, przeplata się z rzeczywistością.Lawirujemy między wieloma odrębnymi, pozornie sprzecznymi  poziomami, które tworzą niepowtarzalną całość. 
Polecam ją każdemu czytelnikowi. Literatura wysokiego lotu, stawiająca przed nami nie lada wyzwanie intelektualne.

10/10 REWELACJA



sobota, 1 stycznia 2011

,, Mały Lord,, Frances Hodgson Burnett

W dzieciństwie byłam aktywnym dzieckiem. Moją mama miała jednak metodę, aby unieruchomić mnie na pewien czas w jednym miejscu. Kupiła odtwarzacz VHS i znosiła do domu w ogromnych ilościach kasety. Nie było  wśród nich krzykliwych kreskówek. Starała się wypożyczać lub kupować bajki o interesującej, ciepłej, pouczającej tematyce. Szczególnie lubiłam bajki Disneya, jednak zdarzały się perełki innych wytwórni.  Jedną z takich perełek był japoński serial ,,Shokoshi Cedie''. Jak łatwo się domyślić jest to jedna z adaptacji powieści Frances Hodgson Burnett(autorki między innymi ,, Tajemniczego ogrodu,,). Bajka ta stała się naszym rodzinnym skarbem. Oglądaliśmy wiele razy, aż do zatarcia taśmy. Za każdym razem powodowała niesamowite emocję i wzruszenie. Pamięć jednak bywa krótka. Dorastając zapomniałam o niej. Czasami jak przez mgłę, wracały pewne obrazy, jednak nie mogłam skojarzyć żadnych konkretnych faktów. Szperając, któregoś dnia w książkach przydrożnego sprzedawcy staroci trafiłam na tą książeczkę i wspomnienia wróciły. Gdy, tylko wróciłam do domu zabrałam się do czytania.
Głównym bohaterem jest Cedryk, który mieszka wraz z rodzicami w Ameryce. Po śmierci ojca staje się niespodziewanym dziedzicem fortuny. Jedzie z matką do Anglii, by zamieszkać w wielkiej  rezydencji. Ma tam nabyć odpowiednie wykształcenie pod okiem surowego dziadka. Jego krewny jest jednak osobą niezwykle zgorzkniała i niesympatyczną. Po przybyciu chłopca zaczyna się zmieniać. Oczywiście jest to mało szczegółowy skrót tych 130 kartek,ale nie chce opowiadać całej fabuły.
Chciałabym powiedzieć, że jestem zachwycona tą historią tak jak w dzieciństwie, lecz tak nie jest. Po pierwsze postać chłopca, wydaje  się przerysowana. Autorka nadała mu ogrom pozytywnych cech.Nawet jego fizjognomia sprawią, że widzimy w nim małego cherubinka. Niezaprzeczalnie jest słodkim, elokwentnym dzieckiem, szkoda, że tak niezdrowo wyostrzonym. Jest nośnikiem nieskazitelnej dziecinnej naiwności i ciepła. Uważa dziadka za najlepszego człowieka na świecie. Staje się to podwaliną do zmian zachodzących u hrabiego. Miłość do wnuka uszlachetnia jego wnętrze. Uniwersalny temat przedstawiony  prostym barwnym językiem.Wiele momentów autentycznie wzrusza.
Książka ,,Mały Lord,, jest również tęsknotą autorki za Anglią. Miejscem, gdzie się wychowała.Akcja powieści jest  bardzo mocno w niej usytuowana.Jako szesnastoletnia dziewczynka opuściła to miejsce po śmierci ojca. Osiedliła się na stałe w Ameryce. Opowiada się również za angielskim systemem politycznym. Wkłada w usta Hobbsa następujące słowa
,, Nie chce wracać do Ameryki.... Tamten kraj dobry jest dla młodych i żwawych... ale też ma wady. Nie mam przecież ani przodków ani hrabiów.,, 

Zdecydowanie mieszane uczucia. Może umysł już za mało ufny?  Chciałabym znów się zachwycić, ale już nie potrafię. Za lukrowo i pudrowo dla dorosłej osoby. Chętnie jednak sięgnę po tą książeczkę jeszcze raz, gdy zostanę mama. Czytanie jej  dzieciom do poduszki zapewne okaże się ogromną frajdą.



http://www.filmweb.pl/serial/Ma%C5%82y+lord-1988-143734 <- Ekranizacja