Ostatnio mało sypiam. Wolę czytać książki. Wbrew pozorom nie chodzi tu wcale o tematykę, gdyż o wiele istotniejszy jest sam fakt wykonywania czynności. Chociaż z drugiej strony ,tak jak w życiu, unikam monotematyczności i staram urozmaicać mój czytadło spis. Jednego dnia sięgam po nowele, a następnego czekam z wypiekami na rozwiązanie kryminalnej zagadki stulecia. Lubię w książkach zniszczone okładki pożółkłe kartki i zapach przesycony ludzkim dotykiem. Są jednym z tych kochanków ,którym nie odmawiam pójścia do lóżka. Cytując ,,książka jest niczym ogród, który można włożyć do kieszeni'', a ja uwielbiam mieć przy sobie kwiaty bez różnicy na porę roku. Teraz taki czas, że czytam i pachnę.

poniedziałek, 23 maja 2011

W moim tajemnym świecie

Do zdradzenia kilku swoich tajemnic zaprosiła mnie Kasia, której przemyślenia zamieszczane na blogu czytam z niezwykłą przyjemnościom. 



  • Jedną z moich tajemnic czytelniczych jest czytanie późną nocą przy świetle lampki. Uwielbiam przykrywać się grubą kołdrą, kocem, zapalać lampkę i przy gorącej herbacie z sokiem malinowym czytać, gdy cały dom śpi. Słyszeć przez ścianę delikatne pomruki, wirujące wokół sny domowników. Skrzypienie schodów i mruczenie kota. Zdecydowanie, to najbardziej komfortowy czas na oddanie się całkowicie czytaniu.
  • Kupuję w dużych ilościach karteczki samoprzylepne na których zapisuję najróżniejsze przemyślenia. Cytaty z książek, moje własne myśli i fragmenty wierszy, które tworzą się w mojej głowie. Następnie przyklejam je wkoło lustra, które znajduję się w moim pokoju.Dzięki temu jego zwierciadło staje się jeszcze bardziej magiczne.
  • Uwielbiam podróżować pociągami. Wsłuchiwać się w historię przypadkowo spotkanych pasażerów. Mantrycznie zatapiać się w rytmicznym odgłosie przesuwania po torach. Znajdować w przedziałach zapomniane dawno książki i zostawiać swoje innym użytkownikom. 
  • Moim ulubionym romansem, książkowym jak i zekranizowanym jest  ,,Przeminęło z wiatrem,,. Jeszcze nigdy żadna książka tak mnie nie wzruszyła.
  • Nie potrafię żyć bez muzyki. Nie dziele ją na gatunki, tylko na tą dobrą i złą. Dlatego tytuł mojego bloga, został zaczerpnięty z piosenki artysty, którego mogę słuchać bez przerwy, mianowicie Leonarda Cohena. ,,In my secret life,, to jedna z moich ulubionych piosenek.Przy okazji niesamowicie nastrojowa.
  • Ubrania kupuję w SH. Daję mi to ogromną możliwość tworzenia swojego wizerunku. Przeszywania, kreowania i nieustanego bawienia się modą.Nie rozumiem jednak tego całego lansu na odzież używaną i promowania ją jako jedyną alternatywę. Noś to co jest według Ciebie wygodne i odzwierciedla twoją osobowość. Ja uwielbiam starocie,wizerunek dawnych artystów, więc to oczywiste ze SH przynosi mi multum rozwiązań modowych. 
  • Uwielbiam tańczyć. To moja kolejna pasja, którą rozwijam nieustanie od pewnego czasu. Zaczynałam na hip hopie z elementami lockingu, po czym odnalazłam się w obecnym stylu, który jest niesamowicie kobiecy i pozwala mi wyrażać swoje uczucia. Nie wyobrażam sobie życia bez cotygodniowych treningów.
  • Lubię chodzić do starych kin, gdzie przed salą nie sprzedaję się popcornu. Oglądać dawno już zapomniane przez widzów pozycję.

 Jeśli istnieją elementy bez których nie potrafię żyć jest to zapewne muzyka, literatura i wrocławski nocny styl życia.
To mnie napędza.
I jest inspiracją w pisaniu.
Oj i oczywiście jazda tramwajami. Przysłuchiwanie się rozmową pasażerów i spisywanie ich małych karteczkach.
I męskie głosy. Takie z chrypą palacza. One mnie koją.


Do dalszej zabawy chciałabym zaprosić :Bellatriks ( której blog już dawno zdobył moje serce) i Barbare Silver ( której notki połykam :)

Na koniec tej luźnej  notki gorąco pozdrowienia dla wszystkich, którzy  dzięki temu blogowi stali się cząstką mojego życia ! Dziękuję, że mi towarzyszycie i dzielicie się ze mną swoimi przemyśleniami 
Słońce dla was!! :)

wtorek, 17 maja 2011

Każda historia ma dwie strony



 Książka ,,Marilyn ostatnie seanse,, jest jak tragiczny, ale dobry zarazem film. Taśma przeskakuję klatka po klatce. Na obrazie nie widać prawie nic, większość to usilne hipotezy. Pod niebieskim prześcieradłem leży naga, martwa kobieta. Ten fakt staję się początkiem do snucia tysiąca hipotez dotyczących powodu jej śmierci. Ta historia jest smutna, melancholijna i pozbawiona piękna, którym Marilyn emanowała z ekranów kinowych sal.
Jest to także historia Hollywood i rozwoju psychoanalizy, której oddziaływanie było niezmiernie silne.
Każdy z nas widział Marilyn Monroe. Szukał w niej skaz, lub podziwiał jej niezaprzeczalne piękno. Ja również ulegałam wielokrotnie jej niewątpliwemu urokowi. Kim jednak była tak naprawdę Norma Jeane, okrzyknięta najpiękniejszą kobietą świata?
Muszę przyznać, że dopiero ta lektura, pozwoliła mi uszczypnąć fenomen MM. Musnąć jej platynowych włosów.
   
Konstrukcja książki, w której bez jakiegoś określonego klucza mieszają się sceny z okresu będącego przedmiotem opowieści (pomiędzy oddaniem się Marilyn pod opiekę doktora Greensona a jej śmiercią), retrospekcje z lat wcześniejszych i uzupełnienia odnoszące się do wydarzeń znacznie późniejszych - oraz koncepcja uzupełnienia faktów fikcją, jest niezwykle wciągająca. Czułam się jakbym czytała bezbłędny thriller psychologiczny. 
Bardzo szczegółowo pokazany jest destrukcyjny wpływ psychoanalizy na MM. Zresztą jak podkreśla doktor Kris, pierwszy terapeuta MM,,Kobieta ta jest całkowicie zaburzona, ze skłonnościami do autodestrukcji, nadużywająca narkotyków i lekarstw,,.
Z drugiej jednak strony, była ciepłą i niesamowicie promienną osobą.
Arthur Miller w jednym z wywiadów wypowiadał się następująco:
,,Koniec końców, coś boskiego emanowało od tej eterycznej postaci. Była całkowicie niezdolna do rzucania oskarżeń, do oceniania:nawet gdy chodzi o ludzi, którzy wyrządzali jej krzywdę. Jeśli ktoś z nią był, znaczyło to, że jest akceptowany, wkracza w jej świetlistą aurę.Była w połowie królową, w połowie porzuconym dzieckiem, czasem na klęczkach przed własnym ciałem, czasem z jego powodu pogrążona w rozpaczy,,.
Czy to Hollywood sprowadziło ją do parteru z rozłożonymi nogami? Czy to prawda, że mierzyła miłość liczbą mężczyzn, których potrafiła uwieść? Nie chce zdradzać wam odpowiedzi na te pytania, gdyż ta pozycja klarownie pomoże wam samym wyciągnąć wnioski na ten temat.
Po przeczytaniu tej pozycji MM, przestała być dla mnie tradycyjną aktorką. Ona posiadała w sobie o wiele więcej.  Coś kruchego i subtelnego, co przenikało przez soczewkę kamery,tworząc wizualne arcydzieło.
I chociaż dla większości, stała się jedynie obiektem seksualnym, ponętną maskotką, od której wymagało się jedynie bycia seksi. Uroczego wydymania warg.  Tak naprawdę była bardzo wrażliwym człowiekiem, uwielbiającym literaturę i wszechobecną sztukę.
W życiu prywatnym nie była nigdy szczęśliwa. Od dzieciństwa odrzucana, pozbawiona prawdziwej miłości. W wieku dorosłym szuka jej nieustanie wśród mężczyzn. Jej pierwsze małżeństwo kończy się niestety klęską, kolejne związki również są nieudane. Przenosi, więc swoje uczucia na  psychoanalizę, szukając akceptacji wśród terapeutów. Powoli uzależniając się spędzonego na kozetce czasu.Skazana na śmierć, łudziła się ich słowami, grając raz po raz rolę pacjentki w ,,mieście niezliczonych rozstań,kosmosem kruchych miłości i malowanych płócien,,. Hollywood, lat 50 i 60, gdzie wszyscy poddając się psychoanalizie lub są psychoanalitykami, albo też są psychoanalitykami poddającymi się psychoanalizie,,.
Ta książka, nie jest odpowiedzą na pytanie jak zginęła jedna z najpiękniejszych kobiet świata. 
Pokazuję nam jedynie pewne procesy, które spowodowały tragedię przypadająca na noc między 4 a 5 sierpnia 1962. Wywnioskować  możemy chociażby oczywisty fakt, że psychoanaliza nie pomogła rozchwianej kobiecie wyjść z dołka, a relacja z jej ostatnim terapeutą przekroczyła bariery pacjent;lekarz( i nie mówię tu o seksie, lecz o bardzo intymnie rodzicielskim związku).Spekulować można oczywiści morderstwo zlecone Kennedych, stąpamy jednak na gruncie czysto hipotetycznym.
Niezależnie od tego, jest to niezwykle ciekawa biografia, napisana świetnym,prostym, porywającym językiem.Oparta jej na autentycznych nagraniach z sesji terapeutycznych MM.I chociaż staram się najczęściej unikać tak intymnych książek, dla tej zrobiłam wyjątek.
Swoje przemyślenia zakończę cytatem, który stu procentach oddaję sens tej książki. 
,,Inne informację mogą podważyć znane fakty, raz jeszcze potasować karty, podzielić opowieść na części, zrodzić nowe opinie, nowe niejasności, i nikt nie może temu zapobiec. Legenda.Historia jest prawdziwa jedynie wówczas, kiedy w nią wierzymy, a jej treść zmienia się w zależności od narratora.Nawet kiedy to, co było prywatne staje się publiczne, nie przybliżamy się do prawdy. Rzeczy już znane zostają zniekształcone przez nowe elementy i powstaje nowa wersja legendy.Ostatecznie nikt nie dowie się niczego o tym, co się naprawdę stało. Możemy tylko poznać żywy opis tego, kim ktoś jej i w jaki sposób sprawy mogły się potoczyć,,.




Tytuł: ,,Marilyn ostatnie seanse,,
Autor: Michel Schneider
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 405
Ocena: 4+/6

środa, 4 maja 2011

Kwietniowa czarownica czytana w maju.

Definitywny koniec złej passy. Maj, tchnął we mnie utraconą wcześniej chęć czytelniczą.Sama nie wiem, może to za sprawą niezwykłych amonali,których jesteśmy świadkami. Pogoda plota nam figle. Przerażające, a zarazem urzekające. Widząc kwiaty wiśni przysypane śnieżnym puchem, czuję jakbym uczestniczyła w niezwykłym  przedstawieniu. Unikatowe, anormalne piękno zawsze mnie zachwyca. Wybryki przyrody i efekt jaki na mnie wywierają, nie jest jednak głównym celem tej notki. Chciałam bowiem, podzielić się z wami wybitną książką szweckiej pisarki Majgull Axelsson. Muszę przyznać, że jest to moje pierwsze spotkanie z ta panią i literaturą skandynawską. Bałam się tej powieści, lecz widniejący emblemat ,,seria z miotłą'' przekonał do zapoznania się z tą historią. Po raz kolejny dziękuję osobą edytującym tą niezwykłą serie.Dzięki wam jestem po raz wtóry zadowolona z lektury, którą mi serwujecie.
,,Kwietniowa czarownica,, jest to niezwykle realistyczna powieść obyczajowa o Szwecji z lat 50, w którą został genialnie wpleciony wątek prawdziwej baśni.
Jest to opowieść o czwórce kobiet, które życie połączyło w brutalny sposób.
Jedną z głównych bohaterek jest tytułowa ,,Kwietniowa czarownica,, Ta niepełnosprawna, chorująca na epilepsje i porażenie mózgowe, dziewczyna posiada niezwykły dar.
,, Kiedy pozna swoje umiejętności, może przemieszczać się w czasie i przestrzeni, może się ukryć w kropli wody i w owadach, z taką samą łatwością bierze w posiadanie ludzi.Nie ma jednak własnego życia.Jej ciało jest słabe, niedoskonałe, nieruchome,,.
Desiree przez służbę zdrowia traktowana jest niczym roślinka. Nikt nie rozumie, że pod powłoką kalectwa znajduję się normalna kobieta, potrzebująca miłości, ciepła. Autorka ukazuję nam naganny stosunek społeczeństwa do osób niepełnosprawnych. Przez zamknięcie w ośrodku i odizolowanie od ,,normalnych,, obywateli, społeczeństwo próbuje pozbyć się problemu. Zapomnieć o nim.Matka biologiczna Desiree, ulega, więc ogólnie przyjętej zasadzie pozbycia się wybrakowanego elementu. Oddaję córkę do szpitala dla przewlekle chorych. Nie spełniona jako matka postanawia adoptować zdrowe dziewczynki Christine, Margaretę, Brigitte. I tu wielkie brawa bo kreacja tych postaci jest niesamowita. Każda z nich ma bowiem zupełnie odmienny charakter. Nie są to jednak przerysowane bohaterki, a żywe, oddychające, borykające się     z swoim życiem kobiety. Narracja tej, więc jak łatwo się domyślić 4 osobowa. Zmiany perspektywy następują naglę, gwałtownie, trochę z zaskoczenia, ale problem nakreślony jest tak szczegółowo, że jedynie zmagają apetyt. Fakty z życia każdej z nich okrywamy bardzo powoli i finezyjnie.
Na początku największą sympatią obdarzyłam Christinę. Wykształcona, empatyczna pani doktor. Z biegiem powieści dostrzegłam jednak, że została lekarzem tylko po to, aby sprostać oczekiwaniom swojej matki biologicznej Astrid. Nie było w niej pasji, oddania, a jedynie próba ucieczki, uwolnienia się od przeszłości.Jej sztuczna uprzejmość, poukładany Postindriustrialny raj przeradza się piekło, którego staje się niewolnikiem.
Oczywiście jej zachowanie nie jest bezpodstawne,była bita w dzieciństwie, co było przyczyną kompleksów, które towarzyszą jej przez całe dorosłe życie. Przez protekcjonalną klasę średnią odbierana będzie zawsze jako mierna parweniuszka. Dlatego wciąż dzieli swoją kobiecość z cierpieniem. Przyzwyczajona do okrucieństw, które szykuję jej los.
Kolejną z przybranych sióstr jest Margareta i po przeczytaniu całości utworu muszę przyznać, że mimo jej mankamentów jest zdecydowanie moją ulubioną postacią. Jako jedyna bowiem, posiada nadzieję. I pomimo tego, że swoje związki buduję na zdradzie, kłamstwie, pozorach, jest z sobą szczera. Nie ludzi  się, że jest nieskazitelna. W dodatku jest niezmiernie inteligentna. Fragmenty, w których opisuję świat jako obraz fizycznych wzorów i powiązań, nawet dla mnie, totalnej fizycznej ignorantki, jest niesamowicie urzekający.
Ostatnia Brigitta, to istna kobieta wamp. Już jako dziecko była nieznośna, kapryśna i arogancka. Przez całe życie traktowana przez wszystkich jako wadliwy egzemplarz. Jako dorosła kobieta stacza się na samo dno, ćpa, traci synka, wyzbywa się godności. I pomimo wulgarności tej postaci, dzięki autorce, jestem zrozumieć jej postępowanie.
Wszystkie te kobiety, łączy wspólna przeszłość i ciągła konkurencja o uczucia przybranej matki Ellen.Czy uda im się wyswobodzić z koszmaru, którego doświadczyły w dzieciństwie?
Jak to się stało, że są tak potwornie podstępne i nieufne?
Czy są w stanie uciec przed swoim przeznaczeniem?
Tego wam już nie powiem, bo ta książka jest na prawdę warta powolnej indywidualnej interpretacji.
Może się bowiem wydawać, że jest to jedynie książka obyczajowa, o kobietach, które nigdy nie pozbyły się ciężaru doświadczeń z dzieciństwa, ale tak wcale nie jest.
Jest to bowiem powieść o szaroniebieskich przemysłowych miastach,blokowiskach,fabrykach i zakłamanym społeczeństwie, dla którego urodzenie nieślubnego dziecka jest gorszą hańbą niż morderstwo.
Jest to książka o skostniałym,konserwatywnym obywatelu, który przez dziurkę od klucza podgląda sąsiadów, ale nie wyciągnie do nich pomocnej ręki.
Jest to także powieść o ,,Wielkim Dowcipnisiu,, -Bogu, z którym niepełnosprawna Desirre polemizuję, niczym biblijny Hiob.


Pozycja ta wywarła na mnie ogromne wrażenie. Pozwoliła zastanowić się nad kwestiami, które do tej pory bagatelizowałam. Czasami czytanie wręcz bolało, ale przy tym nie jest to pozycja trudna w odbiorze.
Przeczytanie 500 stron zajęło mi niecałe dwa dni.
To jedna z tych przerażających, ale zarazem pięknych i wielkich książek, które zostają na długo w naszych sercach.
Zdecydowanie polecam!








Tytuł: ,,Kwietniowa czarownica,,
Autor: Majgull Axelsson
Wydawnictwo: W.A.B seria z miotłą
Ilość stron: 500
Ocena:5,5/6

poniedziałek, 2 maja 2011

Marsz polskich mitów i nonsensów.


,,-Co powiedziała jasnowidzka ?
-Coś złego.
- O nas?
-O Polsce.''

Po raz kolejny sięgam po Pilcha. Tym razem za książkę dość nietypową, bo ,,Marsz Polonia,, niewątpliwie jest taką  pozycją. Zresztą odbiega w sposób niezwykły od przyziemnych tematów poruszanych w pozycjach, które do tej pory czytałam. Mamy tu bowiem, mejanistyczną wizję obolałej Polski, którą bardzo trafnie odzwierciedla obraz ,,Czerwony autobus,,.Można dostrzec nawiązania do wielu sztandarowych dzieł literackich, chociażby do ,,Wesela,, Wyspiaśkiego , bankiet Bezetznego przypomina przyjęcie z ,,Mistrza i Małgorzaty,, , doszukać się tu również możemy Witkacego, a nawet Mickiewicza. Zabieg ten nie jest w żadnym wypadku bezpodstawny, świadomie bowiem Pilch ociera się o dawno zarysowane wzorce i tematy. Z premedytacją obala po raz wtóry mity społeczne oraz wskazuję przywary, które nadal kolą w oczy. Za bardzo jednak ulega Pilch, marazmowi marszu. Przez co powieść staje się momentami surrealistycznym absurdem nie potrzebnie połączonych wizji, za wielu zaczerpnięć i nawiązań do tego co już znamy z  o wiele lepszych pozycji literackich. W moim odczuciu jest to jednak powieść dobra, choć nie wybitna.Tytułowy marsz, jest niezwykle przekonywujący w swym szaleństwie i polski do bólu. 
Głównym bohaterem-narratorem jest dojrzały mężczyzna, który w dzień swoich 52 urodzin postanawia poderwać i uwieść w ciągu 24 godzin kobietę. Jego usilna starania, kończą się jednak niepowodzeniem. Rewolucja seksualna, którego skutkiem powinny być wyzwolone, gotowe na krótką, intensywność znajomość kobiety, staję się kolejnym absurdem obecnych czasów.  Gdyż, większość kobiet zamiast zdejmować potulnie bieliznę, przywdziewa pruderie i konserwatyzm. Czyżby mit, o rozwiązłych kocicach, niczym sławne przyjaciółki z ,,Seksu w wielkim mieście,, to kolejny wytwór telewizyjnej sieczki? Przekonajcie się sami.
Mamy więc wódce,panienki i bezdomnych napotkanych na skrzyżowaniach.
Mamy więc Pilcha jakiego znamy. Za chwilę jednak okazuję się, że to wszystko było jedynie grą i strojeniem póz, a prawdziwy nastój tej powieści poznajemy o wiele dalej. Przed nami trudne zadanie, bo sam autor przyznaje, że jest to książka z pogranicza wielu gatunków.Jakich?

„Metafizyczno – polityczno – teologiczno – autobiograficzno – sensacyjno – satyrycznych”


Prawdziwa akcja książki, zaczyna się w momencie, gdy bohater wsiada do autobusu, który ma go zawieść na balangę do Beniamina Bezetznego.Jest to postać tak barwna i ciekawa, że nie chce odkrywać przed wami, ani skrawka tajemnicy.Zresztą nie tylko on razi swoją nietuzinkowością, jest tu cała galeria niezwykłych zjaw, duchów, niedorzecznie puszących się swą głupotą.Rozmowy, które prowadzi z nim główny bohater, ukazują nam obraz Polski zniszczonej przez komunizm, a następnie zrujnowaną poprzez za gwałtowne przemiany kapitalistyczne.Jest to Polska zniszczona mentalnie, która nie potrafi powstać z zgliszcz. 
Poznajemy tych maluczkich, zakompleksionych  i poranionych polaków, walczących o idea Polski Wielkiej, Mesjasza Narodów.
Cynizm i trafność Pilcha, odpowiada, poglądom, które reprezentuję od wielu lat, dlatego, większość dialogów jest godne zapamiętania, chociażby w fragmencie.
Spodobał mi się szczególnie ten dotyczący polskiej literatury ; 
,..,.jesteśmy krajem liryki. Z lenistwa i nieporadności. Z nadmiaru fantastyki i niedostatku zmysłów”
Ileż trzeba mieć w sobie samokrytycyzmu, aby naśmiewać się z samego siebie:)




Polecam tą książkę każdemu, kto Pilcha jeszcze nie zna, a chce to zmienić w najbliższym czasie.I chociaż jest to słaba i nierównomierna literacko książka, czyta się ją z zapartym tchem. Sama się sobie dziwie, że ta historia tak mnie wciągnęła po mimo mankamentów, których w niej pełno. 
I oczywiście polecam każdemu, kto szuka swojej tożsamości narodowej, bojąc się popadnięcia w bezkrytycyzm.


 Tytuł: ,,Marsz Polonia,,
Autor: ,, Jerzy Pilch,,
Wydawnictwo: Świat książki
Liczba stron:190
Ocena: 4/6