Ostatnio mało sypiam. Wolę czytać książki. Wbrew pozorom nie chodzi tu wcale o tematykę, gdyż o wiele istotniejszy jest sam fakt wykonywania czynności. Chociaż z drugiej strony ,tak jak w życiu, unikam monotematyczności i staram urozmaicać mój czytadło spis. Jednego dnia sięgam po nowele, a następnego czekam z wypiekami na rozwiązanie kryminalnej zagadki stulecia. Lubię w książkach zniszczone okładki pożółkłe kartki i zapach przesycony ludzkim dotykiem. Są jednym z tych kochanków ,którym nie odmawiam pójścia do lóżka. Cytując ,,książka jest niczym ogród, który można włożyć do kieszeni'', a ja uwielbiam mieć przy sobie kwiaty bez różnicy na porę roku. Teraz taki czas, że czytam i pachnę.

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

,,Basil Hallward jest tym,za kogo się uważam: Lord Henry tym za kogo mnie świat uważa: Dorian tym, kim chciałbym być - w innych czasach może,,.

     Tak naprawdę w momencie w którym pokochałam klasykę, pokochałam literaturę. Wcześniej szukałam swojego miejsca między dziełami współczesnymi. W powieściach obyczajowych o tematyce społecznej. Nie mogę powiedzieć, że natrafiałam jedynie na pozycję miałkie. Literatura polska nie raz dała mi pstryczka w nosek. Pomimo tego, czytanie Tokarczuk, Dukaja, Wojaczka, Świetlickiego oraz Masłowskiej(tak, tej młodej zdolnej pisarki, którą większość uważa za grafomankę. Dla mnie jej dzieła są odwilżem w polskiej literaturze. Już dawno niczyja proza nie zabawiła się ze mną w tak genialny sposób. Większość społeczeństwa nie chce jednak zobaczyć prawdy, którą Masłowska nam wytyka, śmiejąc się z absurdów) nadal pozwala mi wierzyć w literaturę mocną, silną, prześmiewczą i co najważniejsze niezależną.
     Ostatnio, dzięki Kasi z bloga http://rzeki-metafizyczne.blogspot.com/ , odkryłam autora, którego kunszt literacki zachwycił mnie, a zarazem omamił. Artystę, który był tworzywem sztuki. Niezrozumiany przez społeczeństwo XIX Anglii, odrzucony i potępiony. Walczący o niezależność artystyczną. Nie potrafiący zrozumieć, w jaki sposób dzieło sztuki może być przedmiotem krytyki z punktu widzenia moralności.Jeśli dodam, że jego dzieła takie jak ,,Bajki,, lub ,,Portret Doriana Graya,, są wciąż inspiracją dla wielu artystów, oczywisty staję się fakt, że dzisiejszą notkę poświęcić chce właśnie Oscarowi Wilde'owi. 
     ,,Portret Doriana Graya'' to powieść będąca przede wszystkim, wyrazem poglądów artysty na sztukę.Sama ''przedmowa'' jest, dla mnie, niezwykle cennym zbiorem informacji dotyczących programu literackiego pisarza. Sposób w jaki Oscar piszę o sztuce jest niezwykle ciekawy i innowacyjny.
Artyście wyznacza rolę ,,twórcy piękna,, , ,,objawiciela sztuki''. Brzmi to dość pompatycznie, jednak autor przez całe swoje życie będzie walczył o koncepcje sztuki wolnej od wszelkich zobowiązań moralnych, etycznych oraz pojęcie dzieła bezużytecznego, którego celem jest niezależne istnienie. Sam podkreśla:
Nie ma książek moralnych lub niemoralnych.Są książki napisane dobrze lub źle.Nic więcej. 
     Zgadam się z nim. Chociaż nie szukam w literaturze taniej kontrowersji, to nie uciekam od trudnych tematów. Staram się, bowiem dotrzeć do prawdy o naturze człowieka, jakakolwiek ona jest. Studiowanie literatury nauczyło mnie, między innymi, odkrywania wielu aspektów danego zagadnienia. ,,Lolita,, Nabokova budzi kontrowersje, lecz dzięki ukazaniu różnych aspektów tematu i jego sublimacji jest jednym z lepszych dzieł współczesnej literatury. Śmieszy mnie więc, gdy ktoś nazywa daną książkę nieetyczną. W końcu, nawet w Biblii możemy doszukać się ukazania kontrowersyjnych tematów. Spójrzmy na cierpienie Hioba. Rozmyślając na jego temat nie potrafimy znaleźć konkretnych odpowiedzi. W głowie mamy pustkę. Czujemy się zawiedzeni decyzją Boga, który karze sprawiedliwych.
    Wracając do ,,Portretu Doriana Graya,,  urzekła mnie jego warstwa dialogowa. Lord Henryk, którego poglądy klarownie przyciągają słuchacza, jest prawdziwą skarbnicą filozoficznych przemyśleń. Inspiruje Doriana swoim życiem, doborem lektur. Zresztą sama postać tytułowego młodzieńca jest niesamowicie ciekawa. Jest fascynujący i posiada straszną tajemnice, haczyk na który złapie się każdy czytelnik.
    Nie chce zdradzać zarysu akcji, dlatego podkreślam jedynie, że znajdziecie w niej niesamowitą ilość sensacji, paradoksu. Portrety postaci są ukazane w sposób mistrzowski. Są to głównie dekadenci. Oscar Wilde oddał w tym dziele ogromną część swojej osoby. Sam przyznawał:
,,Basil Hallward jest tym,za kogo się uważam: Lord Henry tym za kogo mnie świat uważa: Dorian tym, kim chciałbym być - w innych czasach może,,.

Postacie drugoplanowe są również potwierdzeniem niezwykłego kunsztu autora. Zresztą jest to pozycja genialna pod każdym względem. Sama nie wiem, w którym momencie z powieści o ludzkich namiętnościach, pełnej przeróżnych aforyzmów zmieniła się w przerażający mrożący krew w żyłach thriller. Czułam się owładnięta złowieszczą aurą zbrodni, która w tym wypadku przyjmowała wygląd podstępnego piękna.
W Listach do Redaktora ,,Daily Chronicle,, autor piszę( nie czytajcie jeśli jeszcze nie znacie tej powieści. W tych cytatach są zawarte główne wątki):
Dorian wcale nie ma wypranej z uczuć, wyrachowanej i wyuzdanej z sumienia natury.Przeciwnie, jest niezmiernie impulsywny, absurdalnie romantyczny i przez całe życie prześladuje go przesadnie wrażliwe sumienie, które mu psuję wszystkie przyjemności i które go ostrzega, że młodość uciechy życia to jeszcze nie wszystko. Właśnie żeby uwolnić się od sumienia, które go nie odstępowało przez te wszystkie lata, Dorian niszczy portret. I tak to usiłując zabić sumienie Dorian Gray zabija siebie samego.
Każdy człowiek dostrzega własny grzech w Dorianie Grayu. Jakie są grzechy Doriana Graya, nikt nie wie. Ten kto je odkryje, sam je doń wprowadza. 
Och, jak uwielbiam w literaturze niedopowiedzenia. Urwane w pół zdania dialogi. Jedynie wielcy pisarze potrafią manipulować czytelnikiem w sposób tak wykwinty.

Na zakończenie cytat, który w świecie szybkiego czytania. Ciągłego przetwarzania informacji bez ich głębszej analizy, wydał mi się niesamowicie trafny:
Żyjemy w epoce, w której zbyt wiele się czyta,aby móc być mądrym i zbyt wiele myśli, by móc być pięknym.
Zaskakujące ile trafności znajdzie w tych słowach współczesny czytelnik.


Ps. Mam do was ogromną prośbę. Czy ktoś z was oglądał jakaś ekranizację ,,Portretu Doriana Graya,, ? Może którąś polecacie, albo kategorycznie odradzacie?


W moich dzisiejszych przemyśleniach wykorzystałam cytaty z książki ,,Nic nie mogło być inaczej. Listy Oscara Wilde'a''. Jej treść pomogła mi zrozumieć pewne aspekty twórczości Wilda. Listy czytałam  z zapartym tchem. Sugestywnie ukazują tragedię jego życia.Ukazują również prawdę, która jest prawdą Oscara Wilda i o Oskarze Wildzie.


 Tytuł: Portret Doriana Graya
 Autor: Oscar Wilde
 Wydawnictwo:Zielona Sowa
 Ilość stron:176
 Ocena: 6/6(arcydzieło!)

   Tytuł:Nic nie mogło być inaczej.Listy Oscara Wilde'a.
   Autor:Koncepcja, wybór, przekład i opracowanie Danuta Piestrzyńska
   Wydawnictwo: Twój styl
   Ilość stron:250
   Ocena:5,5/6                                                


10 komentarzy:

  1. Piękne jest pierwsze zdanie Twojego dzisiejszego wpisu i ileż w sobie kryje. Zgadzam się z Tobą całkowicie, czytelnik, który nie poznał klasyki nie jest w stanie docenić, ani nawet ocenić dzieł powstających współcześnie. Sama podjęłam postanowienie- chcę czytać więcej klasyki! Najchętniej zrezygnowała bym z wszelkich nowości czekających na regałach, by dać porwać się w objęcia twórczości pisarzy zaliczanych do tego zacnego grona. I zrobię to, gdy tylko wywiążę się z różnych zobowiązań, bo cały czas czuję, że mnóstwo mnie omija, poświęcając czas bestsellerom ostatnich miesięcy (po które i tak sięgam niechętnie i rzadko). I między innymi właśnie dlatego doceniam to miejsce w sieci, do którego zawsze zaglądam z największą przyjemnością, dlatego, że nie znajdziemy tu bestsellera lata 2011 a odnajdziemy przepiękne treści, treści, które znać powinien każdy, które przynoszą niezwykłą ucztę dla ducha spragnionego literackich uniesień.
    A poznanie twórczości pana Wilde'a mam w najbliższych planach, po przeczytaniu Twojej jak i Kasi opinii trudno przejść obok tego pisarza obojętnie. Pięknie obie o nim piszecie i naprawdę nie mogę się doczekać poznania tej powieści jak i całego dorobku Autora.

    Swoją drogą, ten ostatni cytat dał mi wiele do myślenia... Prawda, szczera prawda! Zresztą mam ostatnio dziwne wrażenie, że współcześni ludzie czytają (jeśli w ogóle czytają) trochę na wyścigi- im więcej przeczytanych pozycji tym lepiej. Taki maraton. Ważniejsza liczba niż ilość wyniesionych wrażeń, konkluzji? Szkoda.

    PS. Odpowiadając na Twój wpis u mnie, chciałabym powiedzieć, że nie masz za co kompletnie przepraszać! Ja raczej powinnam Ci dziękować :) Uwielbiam czytać Twoje komentarze, każdy jest niezwykle cenny, czytam go uważnie i z wielką, nieukrywaną przyjemnością. Cieszę się bardzo, że chcesz podzielić się Twoimi przemyśleniami i proszę byś robiła to jak najdłużej, bo naprawdę w każdym komentarzu znajduję mnóstwo czy to ciekawych informacji czy po prostu świadectwo tego, że wciąż są czytelnicy tacy jak Ty, którzy literaturę kochają całym sercem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ala-> Klasyka stała się dla mnie bardzo ważna i tak już pozostanie :) Dostaje od różnych redakcji maile dotyczące współpracy, ale mi odpowiada czytanie książek znalezionych na cmentarzyskach, na regałach bibliotek:)
    Ten ostatni cytat na mnie również zrobił wrażenie, dlatego go tu zamieściłam :) Czyżby Wilde był wizjonerem, a może takie dylematy towarzyszą człowiekowi, od momentu, gdy coraz większy procent społeczeństwa nabył umiejętność czytania?
    Bardzo lubię twojego bloga i sposób w jaki piszesz przemyślenia, dlatego zostawiam tak długie komentarze:D
    Zawsze mi coś przyjdzie do głowy i zaczynam pisać:)
    Mam nadzieję, że również zakochasz się w Oscarze Wildzie.
    Będziemy miały okazję do dłuższych dyskusji :]

    OdpowiedzUsuń
  3. "Określać, znaczy ograniczać", "Jedynym sposobem pozbycia się pokusy jest uleganie jej" - to moje dwa ulubione cytaty z "Doriana..." i pieknie to wszytsko opisłaś, przemawia przez to Twoja pasja i uwielbienie dla czytania, szczególnie włśnie klasyki :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Bibliofilka-> ah, ten drugi cytat od przeczytania książki prześladuję mnie nieustannie :) Zresztą możemy tam znaleźć tak wiele pięknej, literackiej mowy dialogowej, że nie starczyłoby ołówka,aby wszystko zakreślić, ani pamięci, aby wszystko spamiętać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze mówiąc, nigdy nie czytałam nic Oscara Wilde'a, choc pewnie powinnam sięgnąć. Piszesz o nim tak pięknie, że wydaje się, że grzechem byłoby go ominąć.
    Bardzo podoba mi się to, że napisałas o tej zmieniającej się atmosferze, że raz widzimy namiętność, raz triller, Wydaje się, że przez to czytelnik nie czułby się z książką źle, odnajdując w niej zawsze coś odpowiedniego dla siebie, i nie byłby obcym w stworzonym świecie.
    Czasami jednak sama boję się, że nie potrafiłabym docenić takiej literatury. Chyba głównie dlatego tak rzadko po nią sięgam...

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdzieś przeczytałam, że cytowanie Wilde'a to gwarancja zaimponowania, uznania wśród społeczeństwa. Nie jestem do końca pewna czy powinno to pisarzowi ubliżać czy raczej stawiać go w jeszcze lepszym świetle. Byłabym skłonna ku temu pierwszemu, bo nasze konsumpcyjne społeczeństwo pożera i (pomijając proces trawienia) bezmyślnie powtarza, ale z drugiej strony jest to stwierdzenie bardzo prawdziwe. Wilde to genialny myśliciel i mówca. Czytając jego eseje, a w szczególności te o sztuce, które ogromnie Ci polecam, bo skoro urzekła Cię przedmowa, to eseje porwą do reszty, miałam ciarki na plecach, jestem pełna zazdrości dla każdego, kto miał okazję zamienić choć słowo z Panem Wilde'em- mistrzem słowa, który potrafił nim zmiażdżyć i sparaliżować każdego rozmówcę. Żałuję, że nie uzupełniałam lektury "Portretu" listami, to pewnie wzbogaciłoby nieco moje przemyślenia. Powinnam również odnieść się do początku Twoich rozmyślań, bo są to słowa wyjątkowo mi bliskie. Nie wiem kim byłabym i gdzie obecnie znajdowałabym się gdyby nie książki, ale te książki, które można oznaczyć etykietką "klasyka". Izoluję się wraz z nimi, są moimi najwierniejszymi towarzyszami, bodźcami stymulującymi moją percepcję. Wsiąknęły w moją skórę, tkanki, a wreszcie serce. Nie wyobrażam sobie bym mogła zapomnieć o tych ważnych książkach, które za mną oraz bym mogła przestać myśleć o tych, które przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czuję, że czas na odświeżenie sobie "Doriana Graya". Czytałam tę książkę dobre kilka lat temu, zrobiła na mnie wtedy wrażenie, to na pewno, ale pamiętam już bardzo niewiele... Wilde jest jednak rzeczywiście mistrzem pióra i niezwykle intrygującą postacią, prócz ponownej lektury "Portretu..." muszę też zaliczyć jakąś jego biografię albo te listy, o których wspominasz.

    Co do ekranizacji. Ja oglądałam tę z 2009 roku i choć pewnie wielu powie, że przerysowana, że za bardzo spektakularna, wyuzdana itd. - mnie się podobało. Wydaje mi się, że trzeba było sięgnąć po tak mocne środki, żeby podkreślić to zepsucie Doriana. No i ten Ben Barnes - niesamowicie pasuje mi do tej roli, taki jest chłopięcy i niewinny a przy tym ma w sobie coś szalenie złowieszczego. Pamiętam, że po obejrzeniu go w tym filmie prześladowała mnie myśl, że gdyby ktoś wpadł teraz na pomysł zekranizowania "Czerwonego i czarnego" Stendhala, nikt na świecie nie byłby lepszym kandydatem do roli Juliana Sorela... Ale to już inna bajka. W każdym razie tę ekranizację osobiście polecam.

    Pozdrawiam, i przy okazji - piękną masz tę grafikę pod tytułem bloga, cudowna wręcz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. tetis-> Myślę, że nie masz się czego obawiać :)
    Zawszę książkę możesz odłożyć na później, nigdy:)
    Staram się nie katować obowiązkową klasyką, po prostu ją lubię :)
    W każdym razie, ja do pewnych książek podchodzę parokrotnie :] Często czuję, że dana powieść mnie przerośnie, więc odkładam ją na jakiś czas. Gdy do niej dojrzeje, jestem w stanie rozkoszować się nią w sposób świadomy :)
    Kasia-> Chyba nie muszę powtarzać po raz kolejny, że uwielbiam twój sposób pojmowania i rozumienia literatury :)
    Wilde jako gwarancja zaimponowania, brzmi to trochę złowieszczo :] Czytając sposób w jaki Oscar Wilde wypowiadał się o sztuce, miałam szeroko otwarte oczy. Cóż za innowacyjność i wyśmienity gust estety przez niego przemawiał :)
    Mam nadzieję, że niedługo uda mi się nabyć eseje i zakochać się w Wildzie jeszcze silniej :)
    naia-> Obejrzałam dwa dni temu tę ekranizację i sama nie wiem. W książce największe wrażenie robiły niedopowiedzenia. Niedokończone płaszczyzny. Reżyser serwuję nam swoją wizję tego dzieła i nie zostawia pierwotnej aury tajemniczości :)
    Rozumiem, że kino rządzi się swoimi prawami, ale dla mnie właśnie za bardzo przerysowane :)
    Gdybym jednak wcześniej nie czytała powieści pewnie byłabym zachwycona :)
    Porównując wypada słabo,ale mimo wszystko warto zobaczyć :)
    Grafika pochodzi z filmu ,,Jaśniejsza od gwiazd,, , który przy okazji polecam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie również spodobało się pierwsze zdanie wpisu. Zresztą nie tylko ono. Cieszy mnie, że są jeszcze inne osoby, które doceniają uroki klasyki uważanej przez wielu za nudną, nużącą, czytaną dla imponowania znajomym. Czytam klasykę z prawdziwą przyjemnością. Nie znaczy to, że zachwyca mnie każda pozycja, czasami jestem znużona, czasami książka do mnie nie trafia, ale ich czytanie daje mi dużo radości i mam nadzieję, że czegoś uczy. Nie znaczy to, że czytam wyłącznie klasykę. Uważam, ze i tu jak w życiu potrzeba różnorodności. Jednak klasyka zdecydowanie wiedzie prym wśród moich lektur. Co do Lolity - to nie bardzo przypadła mi do gustu, choć dostrzegam mistrzostwo twórcy, natomiast Portret Doriana Greya uważam za jedną z lepszych przeczytanych przeze mnie książek. Biedronko, piszesz tak uczenie i mądrze, że choć czytam twoje wpisy rzadko odważam się komentować. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cóż, może więc trochę za dużo już czasu minęło odkąd czytałam "Doriana Graya", skoro mnie ten film tak przypadł do gustu - może będąc wciąż pod wpływem wspaniałości wersji literackiej, zareagowałabym mniej entuzjastycznie :) Kolejny argument za tym, żeby sobie tę książkę odświeżyć.

    "Jaśniejszą od gwiazd" widziałam i byłam nią oczarowana, ale nie zdawałam sobie sprawy, że ta grafika to z tego filmu. Choć w sumie można się było domyślić, skoro wiele innych na Twoim blogu, jak widzę, z niego pochodzi :) Rewelacyjne zdjęcia, ten film był prawdziwą ucztą dla oka! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń