Ostatnio mało sypiam. Wolę czytać książki. Wbrew pozorom nie chodzi tu wcale o tematykę, gdyż o wiele istotniejszy jest sam fakt wykonywania czynności. Chociaż z drugiej strony ,tak jak w życiu, unikam monotematyczności i staram urozmaicać mój czytadło spis. Jednego dnia sięgam po nowele, a następnego czekam z wypiekami na rozwiązanie kryminalnej zagadki stulecia. Lubię w książkach zniszczone okładki pożółkłe kartki i zapach przesycony ludzkim dotykiem. Są jednym z tych kochanków ,którym nie odmawiam pójścia do lóżka. Cytując ,,książka jest niczym ogród, który można włożyć do kieszeni'', a ja uwielbiam mieć przy sobie kwiaty bez różnicy na porę roku. Teraz taki czas, że czytam i pachnę.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Mario Vargas Llosa autobiograficznie.



Ciasne, zatłoczone kawiarnie, których ściany nasiąkły już dawno dymem papierosowym. Efektownie lawirująca między budynkami dzielnic ,,Miasta Królów,, poranna mgła zmieszana z zanieczyszczeniami. Dość parny i przytaczający, a zarazem przesiąknięty klimatem orientalnych przypraw i namiętności obraz Limy naszkicował nam autor książki ,, Ciotka Julia i skryba,,.

Z tą książka miałam nie mały problem, gdyż literatura  iberoamerykańska nie jest w żadnym wypadku moją ulubioną. Dość snobistycznie skusiłam się jednak z powodu Nobla, którego autor uzyskał w 2010.  Jakie są moje wrażenia?
Muszę powiedzieć, że dość mieszane. Początek książki czytałam dość opornie, dłużyło mi się, ostatnie jednak 200 stron, połknęłam w niecałe 2 godziny.

Na początku trudno było mi odgadnąć, w jaki sposób autor poprowadzić chce fabułę. Od początku bowiem stawia przed nami trudne zadanie. Każdy rozdział przedstawia nowy wątek, zupełnie odmienny scenariusz i historie odmiennych bohaterów. Na początku wydaję nam się, że autor celowo opowiada kilka historii równolegle, aby na końcu, dość standardowo spiąć ją klamrą wspólnych wydarzeń. Nic jednak bardziej mylnego. Mario Vargas Llosa postanawia bowiem, przeplatać główny wątek powieści z fabułą odcinków radiowego słuchowiska, przerywając ich treść w kulminacyjnym momencie. Ten zabieg, podobnie jak radio, czy telewizor, pozwala nam odpocząć od głównej akcji i zaostrza apetyt.
Ta książka jest fascynująca również z powodu głównego wątku autobiograficznego. Bohaterem, który naszkicowany jest tu najwyraźniej jest Mario. Młody, niedoświadczony mężczyzna, który próbuję dorosnąć w każdym aspekcie swojego życia.  Aby uniezależnić się od rodziców podejmuję  pracę jako dziennikarz radiowy. Równorzędnie studiuję i planuję, ku  niezadowoleniu ojca, przyszłość związaną z literaturą. W jego życiu  nie dzieję się nic nadzwyczajnego, do momentu pojawienia się ciotki Julii.  Od tego momentu historia nabiera rumieńca i nutka skandalu już drży w powietrzu. Między tymi bohaterami rozwija się bowiem powoli dość efektowny romans, którego charakter lubieżności determinuję wiek ciotki Julii oraz stan cywilny: rozwódka. Nie chce zdradzać wam szczegółów, bo już pewnie sami jesteście ciekawi, jak potoczą się dalsze losy tej pary.
Może na ślubnym kobiercu, a może rodzina zdusi uczucia Mario w zarodku?
Czy nie będziecie jeszcze bardziej ciekawi tej historii jeśli powiem, że podobne wydarzenia miały miejsce w autentycznie, a ich bohaterem był sam autor?
Najważniejszym atutem tej książki jest jednak dla mnie, ukazanie procesu tworzenia. Śledząc losy dwóch przeciwstawnych bohaterów.
Pojawia się tu bowiem postać skryby, który będąc grafomanem tworzy słuchowiska radiowe. Jest to dla niego ogromny wysiłek, którego efektem jest pogłębiające się szaleństwo.
Z drugiej strony ukazany zostaję młodego, nieupierzony pisarz , który stawia pierwsze kroki w tym zawodzie. Jednak jego dorobek życiowy jest za mały, aby mógł stworzyć coś wybitnego, a jego próby twórcze są dość nieudolne.
Zaskakujące w tej książkę jest również to jak wybitnie, autor przechodzi z jednej narracji w drugą. Balansuję między nieudolnym, lekko  prostackim i gwałtownym stylem skryby, za chwilę plastycznie przechodząc w styl autorski.

Proza Llosa to umiejętnie przeplatanie wątków, tematów. Plastycznie modelowanie fabuły i solidność warsztatu. Czytając tą książkę, czujemy jak wiele autor włożył w nią surowej pracy i zaangażowania. Nie ma tu przypadkowych zdań i chociaż wydawać by się mogło, że konstrukcja przypomina rozbudowany brulion, jest to efekt jak najbardziej zaplanowany.
To powieść niezwykle cenna od strony warsztatowej.
O tym jak wielu potrzeba godzin, przeróbek , trudu i ciągłego redagowania tekstu, aby stworzyć dobrą powieść.
Jeśli chcecie przez dziurkę od klucza przyjrzeć się  procesowi twórczemu, tą pozycję polecam Ci z czystym sumieniem!




Tytuł:,,Ciotka Julia i skryba,,         
Autor: Mario Vargas Llosa
Wydawnictwo: Znak 
Ilość stron: 474
Ocena: 4,5/6

11 komentarzy:

  1. Llosę bardzo sobie cenię i z przyjemnością przeczytam tę książkę:)). Tylko muszę ją jeszcze upolować:D
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam dobrze tego autora, czytałam tylko "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" i muszę przyznać, że bardzo podoba mi się jego styl, od tego czasu choruje na książki Llosy. "Ciotka Julia i Skryba" jest przeze mnie bardzo pożądana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po Twojej recenzji żałuję, że ją porzuciłam... w takim razie spróbuję raz jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam tę książkę, bardzo fajna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. muszę w końcu przeczytać coś jego autorstwa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedronka z ta okładką "Rozsypanych wspomnień" to trafnie ujęłaś, mnie też ona zupełnie nie pasuje do treści, a szkoda -bo dobra okładka mogłaby przyciągnąć większą liczbę czytelników...

    A do Llosy to się zabieram i zabieram i zabrać się nie mogę. Już tyle pozytywnych recenzji czytałam na temat różnych jego powieści i jakoś się nie złożyło, żebym po nie sięgnęła. Ale z pewnością kiedyś to nadrobię. Na wszystko musi przyjść odpowiedni czas i pora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja chętnie po nią sięgnę, ostatnio autor zrobił na mnie ogromnie wrażenie "Szelmostwami...". I chyba większość jego książek ma elementy biograficzne, bo czytając różne recenzje, wszędzie można odnaleźć nawiązania do jego życia

    OdpowiedzUsuń
  8. Wstyd się przyznać naprawdę, że jako miłośniczka literatury iberoamerykańskiej, nie miałam jeszcze styczności z Llosą, ale wydaje mi się, że wakacyjny czas jest wprost idealny na przełamanie lodów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Już nie mogę się doczekać spotkania z Llosą! Bardzo chciałabym zacząć od "Szelmostw niegrzecznej dziewczynki", ale mam mały problem z upolowaniem. Poza tym inne książki piętrzą mi się w pokoju i muszę się zająć najpierw nimi. Coś czuję, że przyjdzie mi poczekać na tego autora, ale lepiej tak, niż wcale ;)

    Bardzo lubię swój avatar xD Ja też będę wpadać do Ciebie, podoba mi się tu ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Z twórczością pana Llosy zapoznałam się już przez powieść "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" a to spotkanie uważam za niezwykle przyjemnie. Klimat, który widoczny jest w tej, i podejrzewam, również w innych książkach noblisty jest cudowny, taki melancholijny a zarazem trzymający w napięciu. Bardzo podobał mi się również sposób ukazania zmian społecznych i politycznych w tej książce. A wyżej opisana książka bardzo mnie kusi, a po przeczytaniu Twoich słów czuję się absolutnie zachęcona- ten biograficzny wątek jest niezwykle zachęcający.
    Pozdrawiam Cię bardzo ciepło,
    Ala

    OdpowiedzUsuń
  11. A, no tak, zapomniałam nakreślić jeszcze kilka słów i ustosunkować się do Twojego komentarza do książki, którą opisywałam u siebie. Tak więc, oczywiście- pozycja ta jest jak najbardziej warta przeczytania! Przepraszam, jeśli przez moje małe narzekanie zniechęciłam Cię w jakikolwiek sposób do tej lektury... To piękna (na swój sposób) książka, a historia, którą opisuje jest jak najbardziej warta zapamiętania! Z radością poznam kiedyś i Twoje zdanie o tej książce oraz porównam nasze opinie :)

    OdpowiedzUsuń