Po lekturach dość ciężkich, jakimi były niewątpliwie książki ,,Biała Gorączka,, , ,,Ludzie bezdomni,, i reportaże, których przemyślenia próbowałam lekko zarysować w ostatnim poście, szukałam jakiegoś miłego, nieobciążającego umilacza.
O Jodi naczytałam się tyle dobrego, że postanowiłam poświęcić jej dwa wieczory przy gorącej czekoladzie z chilli, opatulona po uszy ciepłym kocem. I nie żałuję, gdyż pierwsze z spotkanie z tą autorką oceniam pozytywnie. Sama się dziwie, gdyż okładka jest iście odpychająca. Krwista czerwień, połamane róże.Pachnie lekkim harlequinem. Na szczęście na tym, podobieństwa do tego ,,gatunku,, się kończą.
Powieść grubaśna i wielowątkowa. Łączy w sobie elementy obyczajowe, kryminalne, wątki romansu. Zahacza o kontrowersyjne tematy takie jak: zdrada, eutanazja, kłamstwo, przebaczanie. I pomimo tego, że jest to średnich lotów, kobiece czytadło balansuje delikatnie na cienkiej linii dylematów moralnych.
Czytając tą książkę, wielokrotnie zastanawiałam się, jak ja bym postąpiła. Czy dla mnie miłość obarczona jest widocznymi granicami? Czy tak jak bohaterowie oddałabym się potędze uczuć, stając się biernym świadkiem swojego nieuchronnego dramatu? A może uchroniłby mnie zdrowy rozsądek? Zdaję sobie jednak sprawę, że ocenianie postępowania bohaterów z perspektywy wygodnego fotela jest łatwe, ale mało obiektywne. Korygować naszą prawdziwą naturę mogą jedynie prawdziwe wydarzenia, sytuacje w których się znajdziemy. Często będące jedynie kwestią zbiegu okoliczności.
Kto będzie wtedy ofiarą, a kto o oskarżonym ?
Ta książka uświadomiła mi (po raz kolejny), że nie ma prostych odpowiedzi, a co za tym idzie, ocenianie postępowania danego człowieka na podstawie skrawka informacji jest kompletnym absurdem. Po raz kolejny przekonałam się, że życie weryfikuję nasze deklaracje. Przekreśla niezdecydowanie i zmusza do twardych decyzji.
Autorka nie pozwala nam się nudzić. Narracje, na zmianę prowadzą różne postacie. To pozwala nam, zrozumieć problem z wielu aspektów.Dokładnie go przekartkować. Jodi buduję całkiem przekonywujący klimat. Odkrycie wszystkich dowodów zajmuję dość dużo czasu, jednak wartka akcja sprawia, że trudno tę powieść odłożyć.
Najbardziej wciągnęła mnie jednak małżeńska historia Camerona ( szefa policji) i niezmierne mu oddanej Allie . Ich dramat, jest zwykłym kryzysem, który przechodzi większość par. Cameron znudzony rutyną, wdaję się w romans z asystentką swojej żony. Kobieta ta, jest niezwykle sensualną postacią. Wręcz nierealną, ale odzwierciedla najskrytsze tęsknoty, które przez wiele lat skrywał jej kochanek. Od początku kibicowałam Allie, ze względu na jej dobroć i przeogromną miłość, którą darzy męża. Nie zdradzę jednak ani skrawka więcej,nie chce powiem, aby kurtyna była podniesiona za wysoka i odsłaniała wam za wiele :)
Polecam tą pozycję z cała odpowiedzialnością.
Przypadnie do gustu każdej kobiecie, kochającej, lub tej zranionej.
Nie zalecam jednak rozpoczęcia czytania w okresie zwiększonych obowiązków, bo możecie narobić sobie ogromnych zaległości.
ps.
W końcu za oknami wiosna. Byłam na ,,Cmentarzysko książek,, i udało mi się upolować parę bardzo fajnych pozycji :) Zdradzę, że był w nich np. Balzac ;]
Tytuł: ,,Deszczowa noc,,
Autor: Jodi Picoult
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 535
Ocena: 4,5/6
Planuję skompletować wszystkie książki Picoult i tą też mam w planach)). Piękna okładka i ciekawa recenzja. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńJak na razie przeczytałam tylko jedną książkę tej autorki, ale mam zamiar sięgnąć również po tą, o ile znajdę trochę czasu :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać momentu, w którym przyjdzie mi przeczytać W KOŃCU jakąś powieść Jodi. Nie czytałam nigdy jakiejś negatywnej recenzji Jej książki, wszyscy są zachwyceni, pora na mój zachwyt też kiedyś musi nadejść! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej powieści tej autorki i strasznie żałuję :(( ale może już niedługo... kto wie :D
OdpowiedzUsuńkasandra_85 ->skompletowanie wszystkich książek tej autorki to dość kosztowne zajęcie, w końcu tyle ich ma :)
OdpowiedzUsuńDomi -> ja też zwlekałam, ale w tym wypadku opłacało się po nią sięgnąć :) Może nie została moją ulubioną autorką, ale dobra pozycja na fajne i nie głupie babskie czytadło :)
pandorcia -> pewnie wpadnie w twoje ręce i się przemożesz :d
Picoult i ja nie podążamy wspólną ścieżką :) ale może kiedyś nasze losy się zetkną ;)
OdpowiedzUsuńUff, jak dobrze, że zrecenzowałaś tą ksiązkę, gdyż miałam takie same powody jak Ty, by omijać ją i raczej nie czytać. Również postrzegałam ją w kategorii tych iście harlequinowskich, ale proszę, jednak kierowały mną mylne założenia :)
OdpowiedzUsuńWitaj, przepraszam, że piszę "nie na temat", ale nie mogę znaleźć opcji "wyślij wiadomosć" :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Nie wykonuję kosmetyków na sprzedaż, czasem tylko dla rodziny.
Ale jak już się dojdzie do wprawy, to nie zajmuje wiele czasu - naprawdę. Zdecydowanie dłużej trwa obrobienie zdjęć i opublikowanie tego :) Dlatego mam taaakie przerwy w kolejnych wpisach :)
Pozdrawiam,
W;
Kasia -> nie ma się czego bać. To na prawdę w miarę ciekawa pozycja :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo interesujące, zupełnie nie rozumiem tego zabiegu. Może w ten sposób książka teoretycznie może być bardziej zauważona? Ale przecież to oczywiste, że umieszczając coś takiego w dodatku na samym początku, porównania są oczywiste. W każdym razie naprawdę warto poświęcić uwagę książce Eliseo Alberto. Chciałabym bardzo przeczytać "Niech Bóg sprawi, żeby istniał Bóg", gdyż opis bardzo do mnie przemawia, szkoda jednak, że książka tak ciężko dostępna... Swoją drogą, skoro już wspomniałaś o Murakamim, jaka jest Twoja ulubiona książka tego pisarza? Pytam, bo ogromnie chciałabym przeczytać coś poza "Norwegian wood" i "Na południe od granicy..." :)
OdpowiedzUsuńDobry Harlequin nie jest zły ;)
OdpowiedzUsuńA tak poważnie, może kiedyś się skuszę, chociaż trochę przeraża mnie ta wielowątkowość, mam złe doświadczenia z tego typu powieściami.
Pozdrawiam
Katarzyna z http://zatopionawlekturze.blogspot.com/
czekam na stos z cmentarzyska książek. Życie weryfikuje, bo tak naprawdę nikt nie wie jakby zachował się w realnej sytuacji.
OdpowiedzUsuńOgromnie zazdroszczę Ci mieszkania w dużym mieście, które stwarza takie możliwości. Ja mieszkając w małej miejscowości, obsadzonej dookoła nieco większymi niestety nie mogę liczyć na małe kina, bo wbrew pozorom nawet w małym mieście bardziej opłacalny jest kinoplex, aniżeli klimatyczne kino.
OdpowiedzUsuńTaki chyba już urok Picoult, że ciężko postawić się na miejsuc bohaterów i odpowiedzieć, jak zachowalibyśmy się w ich sytuacji ;) Mam za sobą "Bez mojej zgody" tej pisarki i z chęcią zapoznam się z resztą jej twórczości :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hm, hmm... Nie czytałam jeszcze nic pani Picoult. Chociaż nie wiem, czy 'jeszcze' to dobre słowo -chodzi o to, że jakoś nie bardzo mnie ciągnie do jej twórczości i nie wiem, co się musi stać, żeby to jeszcze nabrało pełnej mocy i zamieniło się w obietnicę, że kiedyś przeczytam :) Właściwie, to nic nie mam do tej pisarki, czytałam nawet kilka wychwalających jej książki recenzji, ale najwidoczniej to nie mój czas na Picoult.
OdpowiedzUsuńP.S. Ale jak to mówią -nigdy nie mów nigdy 8)
Debbie jest mi znana, choć nigdy nie przysłuchiwałam się jej solowej karierze, a jedynie dziejom Blondie :) Czekam na recenzję więc!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę cmentarzyska książek... sama bym się wybrała;D
OdpowiedzUsuńuwielbiam każdą powieść pani Picoult :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Jodi Picoult, ale nie miałam jeszcze okazji, by przeczytać tę książkę. Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości się to zmieni:)
OdpowiedzUsuń